Ale fazka, jestem o krok bliżej w stronę spełniania marzeń, zadzwonili z master chef'a jadę na drugi etap castingów do Krakowa, kurde co ja tam ugotuję, mam więcej pomysłów niż czasu na sprawdzenie ich, na pewno część umieszczę na blogu, oczywiście postaram się wszystko dodać.
Ale dziś jak w tytule, coś domowego, pysznego i sprawdzonego o niezawodnym smaku i aromacie. Taki sos, co go robili babcia z dziadkiem, mama a teraz ja z nim eksperymentuje.
Niby zwyczajny sos na żeberkach, ale to jest jednak "TEN" sos, który zawsze jest idealny, pachnący w połączeniu z młodą kapustą pachnącą koprem, doprowadzają ślinianki do istnego szaleństwa .
Tak więc, na sos potrzebne nam:
- około 1 kg żeberek w paskach bądź trójkątach
- 2 szalotki
- 2-3 ząbki czosnku
- ośródka z jednej kromki chleba (bez różnicy pszenny lub pełnoziarnisty)
- garść suszonych grzybów, a nawet jeszcze więcej
- główka młodej kapusty
- pęczek świeżego koperku
- 3-4 łyżki śmietany 18%
- łyżka masła
Przyprawy:
- sól
- pieprz biały i/lub czarny
- suszony czosnek niedźwiedzi
- papryka słodka
- suszona lub świeża drobniutko posiekana nać pietruszki
- tłuszcz do smażenia (masło klarowane lub olej rzepakowy)
Tak więc, nasze żeberka trzeba umyć i pokroić na paseczki, polecam kilka mających po dwie kostki, a jak się nie uda to wszystkie pojedyncze. Obsypujemy je odrobiną soli i układamy na patelni na rozgrzanym tłuszczu, niechaj się palą, niechaj się smażą, pieką i opiekają. Nie bójcie się, jak się nawet przypalą, wiadomo wszystko w granicach rozsądku, ale im ciemniejsze mięsko tym ładniejszy kolor sosu.
A teraz uwaga, jak są już brązowe i lekko przypieczone,
siekamy na szybkości cebule i czosnek i dorzucamy na patelnie. Na końcówkach kości będą zawsze czarne, ze świeżego mięsa wypływa bowiem jeszcze krew.
Czas to odrobinę przyprawić, więc solimy nasze mięso, dodajemy część suszonych grzybów polecam je połamać, rozgnieść albo posiekać
im drobniejsze na tym etapie tym lepsze, słodką paprykę i natkę pietruszki. Teraz smażymy mięso do momentu, w którym nasza cebula dorówna zabarwieniem żeberkom, ale tu już trzeba uważać mianowicie, cebula spalić się nie powinna, sos będzie gorzkawy jeżeli przesadzimy z jej smażeniem.
Jak nasza cebulka jest pięknie usmażona trzeba to wszystko umiejscowić w garnku i tu już macie dowolność. Ja polecam ten "średni", "na zupę", około 3 litrowy. Najłatwiej jest najpierw widelcem przełożyć mięso do garnka, teraz odrobiną wrzątku zalać patelnie, przemieszać, bo tam jest cały smak i dopiero wtedy wlać to do garnka z mięsem, nie stracimy w ten sposób nawet odrobinki smaku i koloru naszego sosu. Polecam nalać wody nieco więcej niż poziom, który wystarcza do przykrycia mięsa, sos będzie się gotował więc woda i tak odparuje. Teraz gdy wszystko ze smażeniem zakończone wstawiamy sos na gaz, ustawiamy go tak, aby się "pyrtolił" jak to babcia mówi, czyli delikatnie bulgotał, nie musi wrzeć jak ziemniaki. Mięso ma teraz chwile żeby nieco zmięknąć.
My wrzucamy do tej kąpieli dla żeberek resztę naszych suszonych grzybów, dosypujemy słodkiej papryki, czosnku niedźwiedziego i przykrywamy tak aby została luka, która pozwoli na parowanie.
Teraz mamy co najmniej 45 min czekania, aż sos będzie gotowy.
Ja nie wyobrażam sobie takiej potrawy o tej porze roku bez wspomnianej młodej kapusty z koperkiem tak więc, zaczynamy; kapustę obieramy z pierwszych liści, chyba że przemiła Pani zrobiła to za nas w sklepie, rozcinamy ją na pół, potem na ćwiartki i wykrawamy głąby, następnie coś co nie każdy potrafi zrobić, mianowicie szatkowanie czyli pokrojenie kapusty tak żeby się rozwarstwiła na ładne paseczki ale nie rozleciała, polecam ciąć ją od brzegu. Zszatkowana kapusta ląduje w garnku z odrobiną soli, zalewamy ją wodą i wstawiamy na gaz musi się zagotować i w sumie pogotować.
Szatkujemy koperek wsypujemy do miseczki i dalej cierpliwie czekamy na nasze potrawy.
To jest dobry moment na dodanie do naszego sosu wspomnianego w liście chleba, mianowicie jego ośródki, tak więc, rozdrabniamy ją w palcach na skrawki i wsypujemy do garnka mieszamy i niechaj się dalej dzieje wola nieba pod pokrywką.
To jest dobry moment na dodanie do naszego sosu wspomnianego w liście chleba, mianowicie jego ośródki, tak więc, rozdrabniamy ją w palcach na skrawki i wsypujemy do garnka mieszamy i niechaj się dalej dzieje wola nieba pod pokrywką.
Po około 20 minutach nasza kapusta powinna się już gotować, to też przykrywamy garnek i odlewamy z niej około połowę objętości wody, jeżeli boicie się, że wasza kapusta skończy w zlewie razem z wodą można to zrobić chochelką lub zwykłą szklanką, po prostu zebrać wodę i wylać. Po kolejnych 10 min kapusta osiadła bardziej, więc znów odlejemy z niej część wody. Ostatecznie woda powinna zajmować około 1/4 objętości garnka.
W tym momencie do akcji wchodzi koperek wsypujemy go do garnka mieszamy i dodajemy łyżkę masła. Teraz kolejne 10 min czekania, pewnie tak jak ja dalej macie za dużo wody więc odlewamy raz jeszcze, teraz na warsztat czyli do gara z kapustą wjeżdża śmietana, czyli krótko mówiąc 4 łyżki śmietany wpadają do kapusty. Pamiętajcie, że dalej jej nie doprawiamy jeszcze będzie się gotować, a nikt nie lubi jeść potraw, które są tylko słone jak diabli, nic poza tym.
W tym momencie do akcji wchodzi koperek wsypujemy go do garnka mieszamy i dodajemy łyżkę masła. Teraz kolejne 10 min czekania, pewnie tak jak ja dalej macie za dużo wody więc odlewamy raz jeszcze, teraz na warsztat czyli do gara z kapustą wjeżdża śmietana, czyli krótko mówiąc 4 łyżki śmietany wpadają do kapusty. Pamiętajcie, że dalej jej nie doprawiamy jeszcze będzie się gotować, a nikt nie lubi jeść potraw, które są tylko słone jak diabli, nic poza tym.
Gotowanie się naszego sosu powinno zbliżać się ku końcowi, tak więc trzeba go zagęścić ja zrobię to przypalaną mąką, można oczywiście zrobić to w najzwyczajniejszy sposób mąka+woda w proporcjach; 1 łyżka mąki na 3 łyżki wody.
Na ten garnek polecam około 2-3 łyżek mąki.
Mój sposób również uwzględnia te proporcje z tym, że mąka leci najpierw na patelnie i tam ją przypalam, tak najnormalniej w świecie do koloru jasno brązowego, uważajcie mąka jak i patelnia będą bardzo gorące, poza tym palona mąka ma specyficzny zapach. Przypalona mąka ląduje w sitku, przesiewam ją do miski, potem zalewam wodą, mieszam intensywnie żeby nie było grudek a wodę dodaję stopniowo, po rozrobieniu ma kolor przypominający coś pomiędzy karmelem a mleczną czekoladą.
Sos pachnie wspaniale, wygląda chyba jeszcze lepiej, teraz trochę soli, nadeszła najwyższa pora, tak więc Panie i Panowie, solimy!
Wszystko nabrało już smaku i aromatu. jeżeli nie zrobiliście tego wcześniej to przypomnę, fajnie by do tego było zjeść ziemniaczki spokojnie sos potrzebuje jeszcze z 20-30 min do czystej perfekcji, macie czas. Chyba, że tak jak Ja wolicie z chlebem, to nie ma problemu.
Wyszło mega! Idę jeść.
Wam również życzę Smacznego!